top of page

Dlaczego ewolucji nie mogło być — i nie było?



​Teoria ewolucji od początku budziła sprzeciw. Powodem był, między innymi, zdrowy rozsądek. Patrząc na świat człowiek myślący nie widział przypadkowości, ale porządek, celowość, a także dużo wspaniałej, inteligentnej kreatywności.


Ewolucjoniści zawsze słyszeli, ze strony ludzi nauki, racjonalne argumenty przeciw ich teorii, ale je ignorowali. Bardzo konkretnie wypowiedział się m. in. węgierki biochemik, pracujący w Cambridge, laureat Nagrody Nobla z 1937 r. za odkrycia związane z procesem biologicznego spalania w żywych organizmach i badania witaminy C, Albert Szent-Gyorgyi von Nagyrapolt, który stwierdził:


„Większość reakcji biologicznych to reakcje łańcuchowe. Aby móc wzajemnie oddziaływać w łańcuchu, te precyzyjnie zbudowane molekuły muszą być do siebie idealnie dopasowane, tak jak koła zębate w szwajcarskim zegarku. Skoro tak jest, to czy taki system może się w ogóle rozwijać? Gdy którekolwiek z kół zębatych w tym łańcuchu zostanie zmienione, cały system będzie musiał stać się niezdatnym do działania. Twierdzenie, że można go ulepszyć przez przypadkową mutację jednego ogniwa to upieranie się, że szwajcarski zegarek mógłby się udoskonalić po rzuceniu nim o ziemię i zgnieceniu jednego z jego kół lub osi. Aby uzyskać lepszy zegarek, wszystkie koła muszą zostać zmienione jednocześnie żeby znowu do siebie pasowały… Wszystko musiało być rozwinięte jednocześnie, co jako przypadkowa mutacja, ma prawdopodobieństwo równe​ ​zeru”.

(„Drive in Living Matter to Perfekt Itself”, Synthesis I, Vol.1, No 1/1977, str.18-19)


Jest to poważny dylemat logiczny. Jeśli zwierzęta wyewoluowały z jednej komórki (która wcześniej powstała, jakimś cudem, z zupy minerałów), musiałyby przechodzić przez etapy tworzenia organów wewnętrznych, takich jak serce czy organy rozrodcze. Proces ten miał trwać miliony lat, zastanawia więc to, jak istota bez serca, lub z jego początkowym fragmentem, mogła żyć, oraz, nie mając jeszcze wykształconych funkcji rozrodczych, rozmnażać się tak, by jej potomstwo mogło ewoluować dalej? Na początku nie miała jeszcze układu trawiennego ani funkcji absorbowania składników odżywczych. Musiała je wytworzyć, co według naukowców zajęło kilka milionów lat. W jaki sposób przeżyła do tego czasu? "Nie mówiąc już o wykształceniu systemu metabolicznego oraz selektywności przepuszczalnej membrany, bez której nie może być mowy o jakiejkolwiek prawdziwej komórce", jak stwierdził Jacques Lucien Monod, biochemik i laureat nagrody Nobla w dziedzinie medycyny z 1965 r.

Żaden organizm, ani nawet pojedyncza komórka, z nie do końca wykształconymi funkcjami nie mógłby istnieć, żyć, działać ani dalej się rozwijać. Nie, zwierzęta musiały powstać od razu z w pełni sprawnymi organami.


Profesor Louis Bounoure stwierdził: „Ewolucja jest bajeczką dla dorosłych. Ta teoria w żaden sposób nie przyczyniła się do rozwoju nauki. Jest bezużyteczna”.(„The Advocate”, March 8, 1984, str.17). Bounoure był przewodniczącym Towarzystwa Biologicznego w Strasburgu, dyrektorem w Narodowym Centrum Badań Naukowych we Francji i dyrektorem Muzeum Zoologicznego w Strasburgu. Jako dyrektor wspomnianego muzeum doskonale wiedział, że żadnych form pośrednich nie ma. Czy coś zmieniło się od tamtego czasu? Nie ma ich nadal!


Ewolucjoniści zarzucają kreacjonistom, że kierują się ślepą wiarą, a nie rozsądkiem, tymczasem jest odwrotnie - to oni kierują się ślepą wiarą w ewolucję, która nigdy nie została udowodniona.


Ich podejście to rodzaj szalonej fantazji, która ​miałaby okazać się prawdą, gdyby znaleziono naukowe dowody na jej potwierdzenie, ale tak się nie stało, choć od ogłoszenia tego pomysłu przez Darwina minęły już 162 lata.


Didier Julia w popularnym "Słowniku Filozofii" pojęcie ewolucji opisał tak:


„Ewolucjonizm, teoria głosząca iż gatunki zwierzęce przekształcają się w procesie ewolucyjnych zmian (np. człowiek byłby wynikiem przekształcenia się weń małpy). Teoria ta, głoszona pod koniec XIX w. przez Lamarcka i Darwina, nie jest już dzisiaj uważana za wiarygodną. Pomiędzy gatunkami brak ogniw pośrednich. Ani antropologia, ani paleontologia nie zdają się bliskie uzupełnienia tych luk.

Odrzucając zasadę ogólnego ewolucjonizmu, przyjmuje się, że ma miejsce jednoczesne istnienie nie przenikających się wzajemnie gatunków (istnieją obok siebie), ale ewoluujących niezależnie jedne od drugich i w bardzo ograniczonym zakresie”.


Jego definicja zgadza się z podejściem kreacjonizmu, oraz naukowców kwestionujących ewolucję, którzy zauważają, że darwinowska przemiana jednych rodzajów zwierząt w inne (np. ryby w kota), nazywana też MAKROewolucją, działająca poprzez dodanie informacji genetycznej, nigdy nie miała miejsca i nie została zaobserwowana ani udowodniona. A jedyne procesy przemiany zauważalne w przyrodzie, to mechanizmy adaptacyjne oraz odmiany, występujące w ramach tego samego rodzaju zwierzęcia (np. odmiany ptaków), które jednak nie następują przez dodanie informacji genetycznej, więc nie mogłyby doprowadzić do makroewolucji, o czym powiemy za chwilę.


Dlaczego w procesie ewolucji darwinowskiej dodanie informacji genetycznej byłoby konieczne? No cóż, organizm ryby, nie posiadający nóg, musiałby jakimś cudem samoistnie dodać kod genetyczny programujący powstanie tego narządu.

Nasze DNA jest niezwykle skomplikowanym kodem, programem, który kształtuje to, jaki jest nasz organizm. Każdy organ, jaki posiadamy, jest zdefiniowany w DNA. To ten kod, zwany informacją genetyczną, odpowiedzialny jest za to, że mamy ręce i nogi - ponieważ taka informacja się w nim znajduje. Jeśli nie ma informacji genetycznej - nie ma danego narządu. Pominąwszy już fakt, że samoistne powstanie żywej komórki z nieożywionej materii jest niemożliwe, przekształcenie się tej komórki w bardziej skomplikowany organizm wymagałoby ciągłego dokładania nowych informacji genetycznych, które przecież są bardzo złożone i kompleksowe. Potrzeba informacji o stworzeniu oka i o tym jak ma działać. O sercu i krążeniu. Informacji o układzie rozrodczym i jego funkcjach.

Takiego procesu - dodawania informacji genetycznej - nigdy w przyrodzie nie zaobserwowano. Obserwuje się jedynie procesy przeciwne - utraty informacji genetycznej.


Jedyny proces przemiany, widoczny i udowodniony w świecie przyrody, to proces adaptacji oraz wariacji (odmian) w ramach tych samych rodzajów zwierząt. W nauce jest on nazywany MIKROewolucją, nie ma jednak z teorią ewolucji nic wspólnego i jest procesem, od strony genetycznej, działającym na zupełnie przeciwnej zasadzie (wynikają z niego na przykład odmiany psów - które jednak wciąż pozostają psami i nie zamieniają się w inny rodzaj zwierzęcia).



Wariacje w postaci adaptacji (zmiany kształtu dzioba, grubości futra) oraz odmian tego samego rodzaju zwierzęcia (psy: huskie, pudelki, jack terriery, wilki, kojoty, szakale; czy ptaki: wrona, sokół, koliber, wróbel) są procesem prawdziwym i obserwowanym w nauce, ale opierającym się na mieszaniu i utracie informacji genetycznej, a nie jej dołożeniu, co dokładniej wyjaśnia dr Jason Lisle w swoim wykładzie o genetyce pt. "Nauka potwierdza Stworzenie", (dostępnym w języku angielskim tutaj), w którym tłumaczy kwestię genów recesywnych i dominujących oraz powstawanie odmian zwierząt poprzez utratę jednego genu na korzyść innego. Choć na pozór wydawać się to może dziwne, mechanizm adaptacyjny polega na utracie jednego genu, co uaktywnia inny, który wcześniej był genem recesywnym. Przykładem mogą być rasy psów. Wyhodowanie psa z krótkimi nóżkami, długim tułowiem czy kręconą sierścią spowodowane jest utratą przez niego genów dominujących, które pierwotnie odpowiadały za długie nogi, krótki tułów i prostą sierść. I właśnie dlatego psy rasowe są zwykle słabsze i chorowite, gdyż utraciły pewne informacje genetyczne.


Zjawisko dodania informacji genetycznej nigdy nie zostało w przyrodzie zaobserwowane. Nawet eksperymenty na muszkach owocowych, kolorach ich oczu czy skrzydełek, przytaczane często w podręcznikach biologii na poparcie teorii ewolucji, są przykładem mikroewolucji, a nie makroewolucji i następowały przez utratę jakiegoś genu, przez co inny stawał się dominującym, zmieniając kolor oczu czy skrzydełek.


Darwin zaobserwował występowanie zmian w długości dziobów i skrzydeł ptaków. To proces adaptacji i jest prawdziwy, ale następuje on w ramach tego samego rodzaju zwierzęcia (w tym wypadku ptaka). Darwin, który nie był biologiem, poszedł jednak dalej, domniemując, że być może ptaki mogły także zmienić się w inne zwierzęta, lub z innych powstać. Obecnie genetyka przeczy takiemu rozwiązaniu. Brak też choćby jednej formy przejściowej, a przecież musiałyby być ich miliardy, gdyby taki proces, trwający miliony lat, miał kiedyś miejsce.


Podręczniki do biologii nie wchodzą w takie szczegóły. Znajdziemy w nich tylko ogólne stwierdzenie, że do ewolucji doprowadziły "mutacje genetyczne".


Większość ewolucjonistów poproszona o przedstawienie dowodów darwinowskiej teorii ewolucji podaje właśnie przykłady dotyczące adaptacji lub odmian, które nie dowodzą twierdzeń Darwina. Tak, jak wspominaliśmy, są to jedynie wariacje genetyczne w ramach tego samego rodzaju zwierzęcia, które nie zachodzą przez dodanie informacji genetycznej, zatem nigdy nie mogłyby doprowadzić do przekształcenia jednego zwierzęcia w drugie.


Przyciśnięci, aby wskazać dowody na makroewolucję, darwiniści podają ten sam, skąpy i naciągany zestaw przykładów, nazywanych "dziewięcioma ikonami ewolucji". Niewielu jednak wie, że szablonowe i w kółko powielane argumenty są w rzeczywistości fałszywe i dawno już zostały zdyskredytowane przez sam świat nauki. Pisze o tym szczegółowo fizyk i mikrobiolog, dr Jonatan Wells, w swojej książce "Ikony Ewolucji". Dr Wells uzyskał doktorat z biologii molekularnej i komórkowej Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley (1994r.). Uczył embriologii na Kalifornijskim Uniwersytecie Stanowym w Harvardzie, prowadził badania naukowe w Berkeley oraz pracował jako kierownik laboratorium medycznego w Fairfield w Kalifornii. Obecnie jest członkiem Discovery Institute’s Center for Science and Culture.


Zachęcamy do przeczytania, opartych na jego książce, artykułów z serii "Ewolucja - brak dowodów". Zajmują się one wszystkimi dziewięcioma, bardzo ciekawymi przypadkami "ikon ewolucji", które zostały dawno zdyskredytowane przez samych naukowców. Zawierają szczegóły fałszerstwa rysunków Haeckela przedstawiających zarodki zwierząt, które były główną inspiracją Darwina w wysnuciu jego, brzemiennej w skutkach, teorii. A także informację o tym, że Miller-Urey nie stworzył w laboratorium życia, a związki, które otrzymał, były proste i nieożywione. Ponadto jego eksperyment został potem zupełnie zdyskredytowany przez innych naukowców z powodu błędnych założeń co do pierwotnej atmosfery ziemi. Zawierają także dokładne, przeprowadzone przez matematyków wyliczenia rachunku prawdopodobieństwa, które nie pozostawiają wątpliwości, że samoistne powstanie żywej komórki nie mogło mieć miejsca. Dowiemy się z nich też jak odnaleziony w 1912 roku "Człowiek z Piltdown", którego ogłoszono brakującym ogniwem między małpami a ludźmi, po 41 latach ekspozycji w Muzeum Brytyjskim, okazał się być połączeniem czaszki człowieka z żuchwą współczesnego orangutana. Zaś rzekome ogniwo między ptakami a dinozaurami, Archeopteryks, okazał się być młodszy od ptaków i nie mieć z nimi nic wspólnego. Oraz, jak DNA indyka trafiło na sympozjum naukowe zamiast DNA domniemanego dino-ptaka.


Wszystkie powyższe fałszerstwa oraz omyłki zostały oficjalnie przyznane przez świat nauki. Mimo to, informacje o nich nie zostały usunięte z podręczników biologii.


Mikrobiolog, dr Wells, stwierdza, że ewolucjoniści nie mają innego wyboru. Muszą promować nieprawdziwe i obalone już "dowody", ponieważ nie mają innych. Uczciwość w tym temacie zaowocowałaby poddaniem w wątpliwość podstaw teorii ewolucji, którą wyznają niemal religijnie. Jest to wiara, że tak musiało być, nieważne, czy są na to dowody, czy nie. Hannes Olof Gösta Alfven, fizyk i astrofizyk, laureat nagrody Nobla z 1970 r. w dziedzinie fizyki, już wtedy stwierdził:

"Istnieje stale rosnąca liczba zaobserwowanych faktów, które trudno pogodzić z hipotezą Wielkiego Wybuchu. Establishment Wielkiego Wybuchu bardzo rzadko o nich wspomina, a kiedy nie-wierzący próbują przyciągnąć do nich uwagę potężny establishment odmawia przedyskutowania ich w uczciwy sposób...”.


Obecnie coraz więcej naukowców zauważa, że procesy obserwowalne w przyrodzie potwierdzają Stworzenie. Organizmy żywe musiały powstać z od razu w pełni działającymi organami i funkcjami, inaczej nie mogłyby istnieć. Nie jest możliwe, aby nie do końca ukształtowana komórka, przetrwała miliony lat, czekając na wytworzenie się funkcji, umożliwiających jej przeżycie. Zauważalny w przyrodzie proces utraty informacji genetycznej wskazuje zaś na to, że początkowo stworzenia miały doskonały kod DNA, który z czasem ulegał stopniowej degradacji pod wpływem czynników środowiskowych oraz mieszania się genów.


Zgadza się to z II Zasadą Termodynamiki, która mówi o tym, że wszystkie systemy, pozostawione samym sobie, prędzej czy później ulegają degradacji i rozkładowi. Nie mogą więc tworzyć nowych organizmów czy struktur - tym bardziej o inteligentnej, złożonej budowie i skomplikowanych funkcjach.


Ilya Prigogine, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie chemii, dyrektor Międzynarodowego Instytutu Solvaya Fizyki i Chemii w Brukseli i członek 64 akademii naukowych, który otrzymał w sumie 53 stopnie honorowe, powiedział:


Prawdopodobieństwo tego, iż przy zwykłych temperaturach zostaje zgromadzona makroskopiczna ilość molekuł dając początek wysoce zorganizowanym strukturom oraz skoordynowanym funkcjom charakteryzującym żywe organizmy jest absurdalnie małe. Idea spontanicznego pochodzenia życia w swej obecnej formie jest więc wysoce nieprawdopodobna, nawet na skalę miliardów lat, podczas których miała nastąpić prebiotyczna ewolucja.”


Jeden z najwybitniejszych naukowców XX wieku, Fred Hoyle, matematyk, astrofizyk i kosmolog, który jako jeden z pierwszych publicznie odrzucił teorię przypadkowej ewolucji chemicznej, stwierdził:


“Prawdopodobieństwo utworzenia życia z materii nieożywionej jest liczbą z 40 tysiącami zer po niej. To wystarczy, by pogrzebać Darwina i całą teorię ewolucji. Nie było żadnej zupy kwantowej, ani na tej planecie, ani na żadnej innej, a skoro początki życia nie były przypadkowe to musiały być produktem celowo działającej inteligencji.” (Nature, vol. 294:105)

Sens tych wypowiedzi jest jeden: Nie ma takiej możliwości, aby jakiekolwiek przypadkowe zdarzenie wywołało samoistne powstanie tak inteligentnego i złożonego systemu życia jaki obserwujemy na Ziemi. Ewolucja nie mogła mieć miejsca - i nie miała.


(Ewolucja - brak dowodów:

Wytworzenie aminokwasów w laboratorium?)



Autor: P.G.

(c) prawa autorskie zastrzeżone. Nie kopiuj treści artykułu, ale możesz umieścić link.



--- Źródła:

„Drive in Living Matter to Perfekt Itself”, Synthesis I, Vol.1, No 1/1977, s.18-19

„The Advocate”, March 8, 1984, s.17

Wykład astrofizyka, dr Jasona Lisle (https://youtu.be/ba5JN2NDI6A) Dr Jonatan Wells: "Ikony Ewolucji - nauka czy mit?"

Duane T. Gish, "Evolution: The Fossils Still Say No!"

 


Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

4 Comments


Anna
Anna
Oct 09, 2021

Część argumentów przedstawionych w tym artykule, to zwykła manipulacja lub brak wiedzy. Watykan przyjął w pewnym sensie założenia teorii ewolucji i nie ma tu żadnej sprzeczności między nauką kościoła a nauką o ewolucji. Staracie się być bardziej papiescy od papieża. Niepotrzebnie mieszacie w tym temacie.

Like
Anna
Anna
Apr 13, 2023
Replying to

Nie rozumiem stwierdzenia, że "albo się wierzy w Boga stwórcę, albo w ewolucję" - tak, jak pisałam poprzednio, nie ma sprzeczności pomiędzy wiarą w Boga, a nauką. Teoria ewolucji jest teorią, ale to jest także przedmiot nieustannych i cennych badań. Jeśli ktoś choc trochę interesuje się nauką, nie ma problemu z pogodzeniem jednego z drugim. A stworzenie materii z energii jest już przecież możliwe, zderzenie dwóch fotonów generuje elektron i cząstkę antymaterii.

Like

themessageoflove777
Apr 15, 2021

Nie wiem czemu ludzie się kłócą o Darwina i jego teorię, skoro przecież wiadomo, że jego teoria to nie jest pewnik. To, że ewolucja się nie trzyma kupy, było dla mnie oczywiste i wcześniej, ale dobrze wiedzieć, że jest sporo szanowanych naukowców, którzy oficjalnie odrzucili koncept ewolucji.

Like
bottom of page